Studenckie jedzenie na mieście

Rozpoczęcie studiów dla wielu łączy się z opuszczeniem rodzinnego domu i koniecznością radzenia sobie w nowej, wielkomiejskiej rzeczywistości. Jednym z problemów z jakimi borykają się studenci, którzy wyjeżdżają na studia to problem „głodu”. Przeciętnemu studentowi nie bardzo chce się gotować, a codzienne jedzenie w McDonald’s nie jest ani tanie, ani za bardzo zdrowe. Są na szczęście inne rozwiązania na zapełnienie studenckiego brzucha.

Zapewne kiedyś słyszeliście o trzech studenckich kłamstwach:

  • Od jutra nie piję
  • Będę się uczył
  • Nie jestem głodny.

Dziś zajmę się ostatnim kłamstwem. Jak już wspomniałem stołowanie się w fast foodach do zdrowych nie należy, a i żeby najeść się tam do syta trzeba zostawić nie małą sumę. Z pomocą studentowi przychodzą jednak Bary Mleczne, których niestety na mieście jest już coraz mniej, a te które są bronią się jeszcze ostatkami sił. Jeśli ktoś ma skojarzenia, że w Barze Mlecznym zjeść można tylko zupę mleczną jest w dużym błędzie. Właściwie skąd wzięła się nazwa „Bar Mleczny” nie mam zielonego pojęcia. W restauracjach tego typu znajdziemy całą gamę różnego rodzaju potraw. Nie znajdziemy tu wykwintnych owoców morza czy włoskiej pizzy ale przede wszystkim tradycyjne dania domowe.

Jedząc w Barze Mlecznym na obiad nie wydamy zbyt wiele. Sycący posiłek można tu zjeść za mniej niż 10 zł. W Barach Mlecznych zazwyczaj dostępne są bardzo smaczne i niedrogie zupy. Wydatek rzędu 2 zł na ciepłą pomidorową z makaronem to inwestycja lepsza niż kupno frytek. Na drugie można zjeść kotlet mielony z ziemniakami i surówką. Dla mniej wymagających lub też dbających o linię poleca się pierogi ruskie czy łazanki – są to potrawy nieco tańsze, jednak też mniej sycące. Jeśli ktoś lubi „obiad na słodko” w menu barów mlecznych znajdzie zapewne naleśniki albo ryż z jabłkami.

[ad#adsense-468]

Bary Mleczne oczywiście mają też swoje wady. Jeśli chcesz tanio zjeść musisz przygotować się na stanie w kolejce czy też samoobsługę (w barach mlecznych nie ma kelnerek). Jednak nie przestrasz się, to normalne bary i raczej mają mało wspólnego z tym przedstawionym w filmie Stanisława Barei.

Innym sposobem na tanie jedzenie jest znalezienie baru, który sprzedaje jedzenie na wagę. Często jest do całkiem opłacalne rozwiązanie. Pamiętaj jednak, że w takim modelu sprzedaży wszystko kosztuje tyle samo. Za 100 g ziemniaków zapłacisz tyle samo co za 100 g udka z kurczaka. Miałem okazję jeść ostatnio w takim barze i za obiad, którym przyznam szczerze się najadłem zapłaciłem coś około 8 złotych. Być może w barze mlecznym za podobny posiłek zapłaciłbym trochę mniej, ale akurat tego nie było po drodze.

Sposobem na jeszcze tańsze posiłki jest gotowanie w domu, najlepiej jeszcze dla kilku domowników. Jeżeli wyjmujecie mieszkanie w kilka osób niegłupim pomysłem były obiady składkowe albo gotowanie na zmiany. W przyszłości postaram się na tym blogu podrzucić wam kilka ciekawych, prostych i tanich przepisów na studenckie posiłki.

1 myśl w temacie “Studenckie jedzenie na mieście

  1. To prawda, bary mleczne mają wady – zupa z olbrzymią ilościa mąki, niektóre dania nie sa smaczne, rozgotowane pierogi… ostatnio odkryłam, że poznańskie restauracje mają zniżki dla studentów. raz w tygodniu pozwalam sobie na wizyte w pierogarni na wrocławskiej za porcję pierogów z pieca płacę ok. 10 zł (z 11% zniżką)do tego sos i przystawka sa gratis. Idzie się tym najeść, jest smaczne, a restauracja ma fajny klimat. Z drugiej strony studia, to najlepsza szkoła gotowania 🙂

Dodaj komentarz