Matura już za kilka dni, na naukę chyba już trochę za późno

Pamiętam jak jeszcze całkiem niedawno pisałem Wam, że matura już miesiąc, czas nieubłaganie gna i dziś zostało już nieco ponad tydzień. Nauka kilka dni przed maturą nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem. Dziś opowiem Wam, jak ja spędziłbym najbliższe dni gdybym w pierwsze dni maja miał pisać egzamin dojrzałości.

Tydzień przed maturą to już nie jest czas na pogłębianie swojej wiedzy. Jeśli powtarzanie do matury rozpoczęliście sobie mniej więcej dwa miesiące temu, powinniście mieć już opanowaną porcję materiału dającą pewne zaliczenie i to spokojnie kilkadziesiąt procent powyżej progu zaliczeniowego.

Jeśli uważacie, że ostatnie tygodnie spędziliście na uczciwej nauce do matury i umiecie już dość dużo możecie z czystym sumieniem w tym tygodniu dać sobie chwilę wytchnienia. Kilka dni relaksu przed pierwszym tak ważnym egzaminem mogą się przydać.

Teraz niezwykle ważne jest to by się nie przemęczać, wysypiać się, dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu. Fajnie byłoby gdzieś wyjechać, odizolować się, wyciszyć. W spokoju spędzić kilka dni na błogim lenistwie – naładować akumulatory przed bardzo trudnym czasem, jakim jest „miesiąc maturalny”.

Mam nadzieję, że czytanie ze zrozumieniem idzie Wam już całkiem nieźle. Na początku tej notki wyraźnie napisałem, że relaks jest dla tych, którzy uczciwie przygotowywali się do matury przez ostatnie tygodnie, jak nie miesiące. Jeśli jednak ten czas sobie „przebimbałeś”, przetańczyłeś w klubie i naukę do matury miałeś gdzieś powtarzając „jakoś to będzie” lepiej weź się teraz do roboty.

Nie od dziś wiadomo, że nauka na ostatnią chwilę nie jest zbyt efektywna. Lepiej jednak umieć trochę niż nic. Wśród maturzystów, głównie tych bumelujących panuje przekonanie, że „matura to bzdura” i każdy ją zda. Niestety tutaj was trochę zasmucę, powiedzonko to mogą wypowiadać ci, którzy świadectwo dojrzałości mają już w kieszeni. Ludzie bez matury mają bardzo ciężkie życie. Znam wiele osób, które sobie powtarzało „matura to bzdura” i teraz bez tej matury pracują za grosze i bez tego papierka raczej nie mogą liczyć na jakikolwiek awans.

Myślę, że poprzednie dwa akapity raczej Was nie dotyczą, a najbliższe dni z „majówką” włącznie spędzicie w jakiś miły sposób, a za tydzień do matury przystąpicie i po wyjściu z sali egzaminacyjnej na waszych twarzach malował będzie się uśmiech – czego Wam szczerze życzę! Wkrótce postaram się napisać kolejną notkę skierowaną dla maturzystów w której zdradzę czym bym kierował się przy wyborze studiów.

Dodaj komentarz